główna aktualności hydepark sport ogłoszenia puby gsm kino szukaj moje miasto
AKTUALNOŚCI archiwum zaproponuj sidebar SPORT hokej piłka MOJE MIASTO załóż konto przypominanie hasła regulamin faq OGŁOSZENIA twoje ogłoszenia dodaj ogłoszenie pokaż ogłoszenia szukaj w ogłoszeniach GSM ROZRYWKA puby kawiarenki internetowe hydepark widokówka film sztuki głosowania KULTURA bytomskie centrum kultury kino gloria kinoteatr bałtyk miejska biblioteka publiczna muzeum górnośląskie opera śląska śląski teatr tańca KALENDARZ dodaj wydarzenia MIASTO urząd miejski noclegi SZUKAJ
M E N U

Aktualności ogólne

Noclegi


W I A D O M O Ś Ć

Górnicza okupacja nic nie dała.

Logo Życia Bytomskiego.
Przez trzy dni ponad stu górników okupowało pomieszczenia Bytomskiej Spółki Węglowej. Wyznaczeni przez protestujących delegaci prowadzili w tym czasie nerwowe negocjacje z władzami spółki oraz prezesami działających w naszym mieście kopalń. Do podpisania zadowalającego obie strony porozumienia nie doszło.

Okupacja rozpoczęła się w miniony poniedziałek rano. Wtedy do gmachu BSW weszli pracownicy likwidowanego Zakładu Górniczego Bytom I, a więc dawnej kopalni "Powstańców Śląskich" Ruch I. Wszyscy przebywają aktualnie na pięcioletnich urlopach górniczych, poprzedzających ich przejście na emeryturę. Zgodnie z założeniami górniczego pakietu socjalnego prócz comiesięcznych pensji powinni oni otrzymywać nagrody barbórkowe i czternastkę. Powinni, ale nie otrzymują. - Nasz były zakład pracy nie ma już żadnego majątku, ani dochodów, a tym samym pieniędzy na nasze świadczenia. Dlatego dostajemy jedynie 75 proc. wynagrodzenia, które refunduje budżet państwa - tłumaczyli pikietujący. - Przyszliśmy do spółki, by upomnieć się o resztę, należą się nam nagrody okolicznościowe i jubileuszowe oraz niewypłacone dotychczas odprawy. Sąd przyznał nam rację, wszyscy mamy na piśmie wyroki potwierdzające zasadność naszych roszczeń. Tylko co z tego, skoro okazały się one jedynie nic nie wartymi świstkami papieru. Według wstępnych szacunków dług ZG nr I wobec przebywających na urlopach 302 pracowników, powiększony dodatkowo o ustawowe odsetki, sięga już 8 milionów złotych. - Ledwie nam starcza na życie, za nieco ponad tysiąc złotych musimy utrzymać całe rodziny, bo reszta pieniędzy jest wirtualna. Mamy tego serdecznie dosyć, nie wyjdziemy stąd zanim ta sprawa nie zostanie ostatecznie załatwiona - komentowali oburzeni i nerwowi górnicy.


Trzy dni zdesperowani górnicy okupowali pomieszczenia Bytomskiej Spółki Węglowej.

Zdjęcie: Tomasz Szemalikowski



Większość z nich zasiadła za długim stołem ustawionym w sali konferencyjnej, inni stali na korytarzach lub w sekretariacie prezesa BSW. Wszyscy czekali na wynik negocjacji prowadzonych z szefami spółki, do których później dołączyli prezesi bytomskich zakładów górniczych. Żądania protestujących były jasne: - Chcemy żeby przeniesiono nas na inne kopalnie działające w ramach BSW lub przyjęto do Bytomskiej Spółki Restrukturyzacji Kopalń. One mają swój majątek i będą mogły uregulować zobowiązania ZG nr I - tłumaczyli górnicy. Wariant drugi od razu okazał się nierealny. Zdecydowanie sprzeciwili się mu szefowie BSRK, dowodząc, iż naraziłoby to ich i tak już balansującą na granicy opłacalności firmę na zbyt duże obciążenia finansowe. W tej sytuacji rozmawiano więc już wyłącznie o tym, by przebywający na przedemerytalnych urlopach górnicy zostali pracownikami trzech innych kopalń. Obydwie strony sporu inaczej jednak widziały możliwość załatwienia tej sprawy. Prowadzący negocjacje prezes BSW Jerzy Pilot zaproponował, aby protestujący najpierw zwolnili się z ZG nr I, a dopiero potem zabiegali o przyjęcie do innych zakładów. - To wykluczone - odpowiadali górnicy oczekujący na wynik pertraktacji. - Nie mamy żadnych gwarancji, że po tym jak się sami zwolnimy ktoś będzie nas chciał. Możemy zostać na lodzie, stracimy przywileje i uprawnienia. Gdy wyjaśniono ten problem, pojawił się kolejny. We wtorek rano, a więc drugiego dnia okupacji negocjujący spisali porozumienie i powiadomili o zawartych w nim ustaleniach wszystkich zainteresowanych. Górnicy ponownie okazali niezadowolenie: - To tylko słowa, pod porozumieniem nie widnieje choćby jeden podpis przedstawiciela spółki węglowej. Takie rozwiązanie nam absolutnie nie odpowiada. Ostateczny kształt umowy wypracowano dopiero w zeszły wtorek wieczorem, do jej podpisania miało dojść na drugi dzień rano. Planowano, że 302 pracowników likwidowanego ZG nr I przejdzie do ZG nr II, nr III oraz ZG Centrum. Pikietujący siedzibę BSW górnicy w głosowaniu poparli taki obrót sprawy. Złożenia swych podpisów pod tekstem porozumienia odmówili jednak prezesi wymienionych kopalń. Według ich opinii o tym, gdzie zostaną przeniesieni pracownicy likwidowanego ZG nr I zdecydować może wyłącznie minister gospodarki. Przesądza o tym obowiązująca ustawa. Trzydniowa okupacja na nic się więc zdała, rozgoryczeni górnicy w środę zakończyli protest. Wcześniej ustalili jednak, iż wystąpią do ministra gospodarki, prosząc go o szybkie zajęcie się ich problemem.

Tymczasem negatywnie o przejściu 302 osób do zakładów górniczych nr II, III i Centrum wypowiadają się działające w nich związki zawodowe. Ich przedstawiciele w nieoficjalnych rozmowach przyznają, że dodatkowi pracownicy to zbyt duży balast finansowy: - Skąd wziąć pieniądze na sfinansowanie tego transferu, skąd pieniądze na spłatę gigantycznych zobowiązań wobec górników przebywających na urlopach? Może się okazać, iż teraz ucierpią nasi pracownicy.

TOMASZ NOWAK


Wiadomość zaczerpnięta z Życia Bytomskiego.

D O D A J   K O M E N T A R Z
Twój komentarz:
Twój nick:Twój e-mail:

 
   
   
redakcja reklama kontakt