Wpadli imigranci.
Funkcjonariusze Śląskiej Straży Granicznej z Raciborza i bytomscy policjanci zatrzymali w miniony wtorek osiemnastu obcokrajowców z Ukrainy, Armenii, Bułgarii, Mongolii oraz Wietnamu. Wszyscy przebywali w Polsce bez wymaganych wiz.
Strażnicy i policjanci z sekcji prewencji zorganizowali nalot na targowiska i bazary. Wylegitymowali handlujących tam obcokrajowców, sprawdzając dokumenty, na podstawie których wjechali oni do Polski. Okazało się, że wizy pobytowe osiemnastu osób straciły już ważność i nie zostały na czas przedłużone, część nie posiadała poza tym żadnych dokumentów. Całą grupę przewieziono na przesłuchanie do komendy przy ulicy Powstańców Warszawskich.
- Zgodnie z obowiązującymi procedurami musieliśmy ustalić z jakich państw pochodzą zatrzymani, czym zajmowali się w Polsce oraz dlaczego nie opuścili jej granic - mówi młodszy inspektor Wacław Chajdas, zastępca komendanta bytomskiej policji.
- Przesłuchanie wymagało sprowadzenia tłumaczy, gdyż nie wszyscy obcokrajowcy znali język polski lub przynajmniej nie chcieli się do tego faktu przyznać. Nie mogli zatem odpowiadać na stawiane im pytania oraz przeczytać, a także podpisać protokołu rozmowy.W zeszłą środę i czwartek nielegalni imigranci kolejno byli doprowadzani do Sądu Rejonowego, który zdecydował o ich losie. Część osób dostała czas na załatwienie swych spraw i zobowiązano je do opuszczenia Polski. Pozostali trafią do specjalnego Strzeżonego Ośrodka dla Cudzoziemców w Lesznowoli, gdzie poczekają na deportację.
Podczas nalotu na targowiska zatrzymano osiemnastu cudzoziemców.Zdjęcie: Wojciech Łysko |
- W tego typu placówkach przebywają czasowo nielegalni imigranci, którzy przybyli do Polski z daleka. Do ojczyzny wysyła się ich dopiero w momencie, gdy zbierze się większa grupa. Chodzi oczywiście o ograniczenie i tak sporych, pokrywanych z budżetu kosztów - tłumaczy Wacław Chajdas. Większe problemy od pozostałych zatrzymanych ma jeden z Ukraińców. Handlował on bowiem alkoholem bez akcyzy, łamiąc przepisy karnoskarbowe.
Zdaniem policji problem nielegalnych imigrantów nie wykracza w naszym mieście poza średnią statystyczną. Przyjeżdżają do nas w pogoni za chlebem, powielając notabene zachowania szeroko stosowane przez Polaków w latach osiemdziesiątych, kiedy to my jeździliśmy na saksy do Austrii, czy Niemiec. Przybysze często nielegalnie wynajmują mieszkania i dzięki podstawionym osobom wykupują miejsca na targowiskach. Co ciekawe, nie sprzedają jednak towarów przywiezionych z sobą, lecz kupione w polskich hurtowniach. Za zarobione tu pieniądze są w stanie utrzymać całe, pozostające w ojczyźnie rodziny.
(ton)
Wiadomość zaczerpnięta z
Życia Bytomskiego - http://www.zyciebytomskie.pl/.