Władza pokazuje co ma.
Czy prezydent Bytomia posiada jakieś nieruchomości? Jakim jeździ autem? Ile kredytów zaciągnął radzionkowski radny? Odpowiedzi na te pytania wszyscy ciekawscy już wkrótce będą mogli znaleźć w Internecie. Opublikowane w nim zostaną bowiem oświadczenia majątkowe władz samorządowych.
Obowiązek taki nakłada na jej przedstawicieli wprowadzona z początkiem tego roku ustawa. Oświadczenia majątkowe samorządowcy składali już wcześniej, ale do tej pory ich zawartość była znana jedynie najważniejszym urzędnikom. Teraz swój stan posiadania wszyscy prezydenci, burmistrzowie, wójtowie i ich zastępcy, a także radni wszelkich szczebli, naczelnicy wydziałów urzędu miejskiego, jego sekretarz oraz kierownicy gminnych placówek muszą odkryć przez wyborcami. Pomysłodawcy tego rozwiązania twierdzą, iż jest to dobry sposób na walkę z korupcją. Założyli oni, iż konieczność corocznego ujawniania swych finansowych tajemnic zniechęci reprezentantów władz do jakichkolwiek "przekrętów", które musiałyby przy okazji wyjść na jaw.
Liczące kilka stron oświadczenie zmusza do udzielania drobiazgowych odpowiedzi. Trzeba podać stan swoich oszczędności, wyliczyć posiadane nieruchomości i ruchomości warte co najmniej 10 tysięcy złotych, ujawnić udziały w spółkach i wysokość oraz liczbę ewentualnie zaciągniętych kredytów. Poza tym wypełniający dokument powinien napisać, czy ktoś spośród członków jego rodziny pracuje we władzach i placówkach samorządowych lub w spółkach, które przynajmniej w połowie należą do samorządu. Czas na złożenie owych oświadczeń minął z końcem kwietnia. W gminach radni składali je na ręce przewodniczącego rady, a naczelnicy wydziałów, kierownicy placówek i zastępcy prezydenta u swego szefa, czyli prezydenta miasta. Z kolei prezydent miasta oraz przewodniczący rady wysłali swoje oświadczenia do wojewody.
Wszyscy radni musieli złożyć oświadczenia majątkowe.Zdjęcie: Wojciech Łysko |
- Wszyscy radni w wyznaczonym terminie uporali się z wypełnieniem oświadczeń - mówi
Jan Kazimierz Czubak, przewodniczący bytomskiej Rady Miejskiej.
- Teraz moim zadaniem jest przeanalizowanie tych deklaracji i sprawdzenie ich wiarygodności. Tak naprawdę ustawodawca nie ujawnił jednak kryteriów, na podstawie których miałoby się to odbywać. Nie mam więc podstaw do kwestionowania poszczególnych zapisów, na pewno nie mogę się opierać na plotkach dotyczących finansów radnych. Z obowiązku przygotowania oświadczeń wywiązali się również pracownicy bytomskiego Ratusza. Na czas sprawę załatwili też członkowie Rady Miejskiej z Radzionkowa i tamtejsi urzędnicy gminni.
- Z wypełnieniem formularza nie było większych problemów, gorzej jest natomiast z oceną zapisów. Nawet przyjmująca moje oświadczenie pracownica Urzędu Wojewódzkiego nie wiedziała dokładnie, w jaki sposób mamy je weryfikować - stwierdza szef radzionkowskiej Rady
Michał Cyl.
Analiza dokumentów potrwa do końca czerwca, potem oświadczenia trafią do biuletynu informacji publicznej i zostaną umieszczone na stronie internetowej. Dostęp do tych informacji będzie miał zatem każdy z nas. Zdaniem niemal wszystkich osób zmuszonych przez przepisy do ujawniania stanu posiadania nie jest to dobre rozwiązanie. Obawiają się one, że dane majątkowe zainteresują głównie złodziei szukających swych potencjalnych ofiar.
- Wystarczy wejść do Internetu i sprawdzić kto z radnych, czy urzędników ma cenne auto lub inne przedmioty. Wiadomo, czym to grozi - komentuje Michał Cyl.
- Wprawdzie adres autora oświadczenia będzie zamazany, zostaną jedynie personalia, ale w tak małej miejscowości jak Radzionków wszyscy się znają i wiedzą, gdzie kto mieszka. Tego samego zdania jest burmistrz tej gminy
Gustaw Jochlik:
- To niedobry pomysł, przecież każdy w Radzionkowie wie, gdzie leży mój dom. Od weryfikowania finansów jest urząd skarbowy, taka walka z korupcją nie ma sensu.Ustawę nakazującą ogłaszanie oświadczeń krytykuje również Jan Kazimierz Czubak:
- Do ograniczenia korupcji prowadzą trzy kroki. Po pierwsze trzeba maksymalnie ograniczyć zasadę uznaniowości w wydawaniu decyzji urzędniczych, bo skoro nie ma jasnych reguł, to decydent może domagać się korzyści finansowych. Po drugie musimy egzekwować istniejące przepisy. Dopiero trzecia kwestia to jawne oświadczenia majątkowe. U nas, niestety, zaczęto od tego trzeciego kroku. Takie podejście do sprawy jest błędem.TOMASZ NOWAK
Artykuł zaczerpnięty z
Życia Bytomskiego - www.zyciebytomskie.pl.