Co w koszyku? Święcenie potraw to jeden z najbardziej pielęgnowanych zwyczajów.
Jajka, chleb, szynka, kiełbasa, rozmaite przyprawy i lukrowane zajączki znajdą się w koszykach, z którymi wybierzemy się w Wielką Sobotę do kościołów na tradycyjne święcenie wielkanocnych potraw. Zdaniem księży to wciąż jeden z najbardziej żywych i kultywowanych zwyczajów.
- Ceremonia święcenia potraw przyciąga tłumy wiernych, przychodzą całymi rodzinami, pięknie ubrani, z bogato przystrojonymi koszyczkami. Pełno jest zwłaszcza dzieci, bo dla nich święcenie jest wielkim przeżyciem i atrakcją. Szczerze mówiąc, to właśnie w Wielką Sobotę dowiadujemy się ilu naprawdę mamy wiernych - mówi ksiądz Tadeusz Romanek, proboszcz kościoła pod wezwaniem Świętego Józefa przy ulicy Strzelców Bytomskich. W tej parafii, podobnie zresztą jak w innych, święcenie odbywa się kilka razy w ciągu dnia. - To wspaniałe, że ta tradycja jest podtrzymywana. Na Zachodzie ludzie jej nie znają, dba się o nią jedynie w kościołach wschodnich. Zaraz po ceremonii i złożeniu świątecznych życzeń przez kapłana wierni idą się pomodlić przy Bożym Grobie, podzielić się z Chrystusem swymi codziennymi troskami oraz radościami. Wielu przystępuje do spowiedzi świętej.Spośród potraw wkładanych do koszyczka i trafiających po poświęceniu na wielkanocny stół największe znaczenie ma jajko. - Symbolizuje ono nowe życie, a więc to, co jest istotą tych świąt. Chodzi oczywiście o nowe życie w wymiarze duchowym, mamy pamiętać, że podobnie jak Zbawiciel także i my wszyscy kiedyś zmartwychwstaniemy - wyjaśnia proboszcz z parafii Świętego Józefa. Dodaje równocześnie: - Oprócz jajka w koszyczku może się znaleźć praktycznie każda potrawa, z moich obserwacji wynika jednak, że większość osób przynosi do poświęcenia pieczywo, kiełbasę, szynkę, chrzan oraz jakieś przyprawy. Nie brakuje poza tym zajączków i słodyczy. Część osób rozszerza tę tradycyjną listę potraw o owoce, a nawet napoje. W wielu parafiach oprócz koszyczka ze święconką wierni przynoszą do kościołów jedzenie, które potem trafia do ubogich, dzięki czemu i oni mogą przygotować uroczyste wielkanocne śniadanie. Taką akcję pomocy charytatywnej co roku przeprowadza się między innymi w parafii pod wezwaniem Najświętszego Serca Pana Jezusa w Szombierkach. Uśmiech Wielkiej Soboty.Zdjęcie: Wojciech Brylski |
Zwyczaj święcenia potraw wielkanocnych kultywowany jest w rodzinie wiceprzewodniczącego bytomskiej Rady Miejskiej Janusza Michury. - Bez tej pięknej ceremonii nie wyobrażam sobie Wielkiej Soboty i całych świąt. Do kościoła wybieram się z całą rodziną, razem też odwiedzamy Grób Pański i modlimy się przy nim - mówi Michura. Jednocześnie dodaje: - Do dzisiaj mam w pamięci wspaniałe, doniosłe mowy, jakie z okazji święcenia potraw przed wielu laty wygłaszał nieodżałowany proboszcz Schenk z kościoła Najświętszej Marii Panny. Jego słowa do głębi poruszały wszystkich wiernych. Podobne zwyczaje panują w rodzinie Mariana Kupczyka, dyrektora IV Liceum Ogólnokształcącego im. Bolesława Chrobrego. - Od dziecka w Wielką Sobotę wybieraliśmy się do kościoła. W koszyczku zawsze były jajka, chleb, trochę szynki i kiełbasy, przyprawy. Podczas śniadania wielkanocnego każdy obowiązkowo zaczynał jedzenie od spróbowania właśnie tych poświęconych potraw, potem nawzajem składaliśmy sobie życzenia. Te same zasady stosujemy obecnie z żoną i wpajamy je naszym dzieciom. Dla mnie to zupełnie naturalne, nie wyobrażam sobie Wielkanocy bez tych wszystkich zwyczajów - mówi Marian Kupczyk. Tradycji przestrzega również mieszkający w Radzionkowie Józef Korpak, który w przeszłości był prezydentem Bytomia, a obecnie jest członkiem zarządu powiatu tarnogórskiego. - Przygotowanie odpowiednio przystrojonego wielkanocnego koszyczka i wybór potraw to zadanie żony. Do kościoła chodzimy oczywiście z całą rodziną, wspólnie też uczestniczymy w adoracji Bożego Grobu. Zależy mi żeby wszystko przebiegało uroczyście i w religijnej atmosferze. Mam nadzieję, że ten wspaniały zwyczaj przejmą i w przyszłości będą kultywowały także moje dzieci.Aby święcenie potraw było naprawdę udane potrzebna jest również jeszcze jedna rzecz: słoneczna pogoda. Miejmy nadzieję, że w tym roku w Wielką Sobotę jej nie zabraknie. Tym bardziej, że Wielkanoc Anno Domini 2003 obchodzimy stosunkowo późno - dopiero w drugiej połowie kwietnia. A prawdziwa wiosna musi przecież wreszcie nadejść. (ton) Wiadomość zaczerpnięta z Życia Bytomskiego. |