główna aktualności hydepark sport ogłoszenia puby gsm kino szukaj moje miasto
AKTUALNOŚCI archiwum zaproponuj sidebar SPORT hokej piłka MOJE MIASTO załóż konto przypominanie hasła regulamin faq OGŁOSZENIA twoje ogłoszenia dodaj ogłoszenie pokaż ogłoszenia szukaj w ogłoszeniach GSM ROZRYWKA puby kawiarenki internetowe hydepark widokówka film sztuki głosowania KULTURA bytomskie centrum kultury kino gloria kinoteatr bałtyk miejska biblioteka publiczna muzeum górnośląskie opera śląska śląski teatr tańca KALENDARZ dodaj wydarzenia MIASTO urząd miejski noclegi SZUKAJ
M E N U

Aktualności ogólne

Noclegi


W I A D O M O Ś Ć

Pół wieku aktorstwa.

Logo Życia Bytomskiego.
Całe życie poświęciła teatrowi, rodzinie i poezji. Jej sposób na nieustającą młodość ducha i wspaniały wygląd to praca i pasja. Także optymizm, bowiem zawsze pogodnie podchodzi zarówno do dobrych, jak i złych stron życia. Aktorka, poetka, matka pięciorga dzieci - Maria Kasprowiczowa świętowała niedawno w Bytomiu półwiecze zawodowej pracy na scenie, a zarazem 80. urodziny.

Rodzice pani Marii byli aktorami Teatru Wielkiego we Lwowie. - Pamiętam, że na przedstawienia zabierała nas gosposia, miała na imię Rózia. Pochodziła z Sambora i jak tylko trafiła do Lwowa rozmiłowała się w sztuce aktorskiej - wspomina pani Maria. - Gdy na scenę wychodził ojciec, ja i moje rodzeństwo zachowywaliśmy pełen respekt. Gdy na deskach teatru pojawiała się mama, w środku spektaklu z loży rozlegał się dziecięcy krzyk. Po przedstawieniu i tak zawsze obrywało się Rózi - śmieje się jubilatka. Właśnie na scenie lwowskiego teatru, który znała od podszewki zagrała swoją pierwszą rolę w jednej z bajek.

Kolejne amatorskie doświadczenia aktorskie pani Maria zdobywała w gimnazjalnym kółku dramatycznym, prowadzonym przez jej ojca. - Były czasy niemieckiej okupacji. W Domu Parafialnym i w prywatnych domach dawaliśmy tajne koncerty i przedstawienia poetyckie. Śpiewał wówczas Andrzej Hiolski, a ja mówiłam wiersze. Te patriotyczne: Norwida, Lechonia, ale też lżejsze: Tuwima, Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej - opowiada. Potem przyszła kolej na naukę w sowieckiej szkole. - Nie zapomnę jak jeden z profesorów powtarzał nam, że Polski nie ma, że cały świat już wkrótce składał się będzie ze Związku Radzieckiego i Wielkich Niemiec. Postanowiliśmy wtedy dać koncert chopinowski. Ja przygotowałam na tę okazję "Fortepian Chopina" Norwida. Mówiłam go tak, jak nigdy później. Jakby mi skrzydła urosły. Byłam zupełnie pewna, że zaraz potem zostanę aresztowana. Profesorowie płakali, a dyrektor był biały jak ściana. Następnego dnia czekał na mnie pod szkołą rosyjski politruk. Skończyło się na przekonywaniu mnie, że powinnam zdawać na studia aktorskie w Moskwie - wspomina dziś z uśmiechem tamte wydarzenia pani Maria.

W 1943 roku ukazał się we Lwowie pierwszy tomik poezji Kasprowiczowej. Wówczas była członkinią konspiracyjnej grupy literackiej "Żagiew". - Marzyłam o studiowaniu polonistyki na tajnym uniwerku. Właśnie zapisałam się na komplety, by przygotować się do egzaminów, kiedy jeden z moich kolegów zaniósł profesorom mój tomik. Tak się spodobał, że wkrótce potem zostałam zaproszona na wykłady z pominięciem egzaminów wstępnych - opowiada.

Maria Kasprowiczowa recytowała wiersze podczas spotkania z okazji jej jubileuszu. - Zdjęcie: Wojciech Łysko
Maria Kasprowiczowa recytowała wiersze podczas spotkania z okazji jej jubileuszu.

Zdjęcie: Wojciech Łysko


Gdy w 1944 roku Niemcy opuścili Lwów, Bronisław Dąbrowski otworzył Teatr Polski, a w nim Aleksander Bardini Studio Teatralne. Tutaj pani Maria uczyła się profesjonalnej sztuki aktorskiej. - Bardini to był fantastyczny profesor, nikt chyba lepiej i serdeczniej nie dbał o młodych aktorów. Zawsze dowcipny, wesoły, potrafił wydobyć z nas to, co najlepsze - wspomina Kasprowiczowa. Niedługo potem we Lwowie zaczęły się aresztowania. Pani Maria, wówczas 21-letnia kobieta pracowała wraz z mężem w akowskim kontrwywiadzie. Ona bała się wywózki do Riazania, jemu poszukiwanemu przez NKWD groziła śmierć. Zdecydowali się na ucieczkę przez zieloną granicę. Na chwilę osiedli w Rzeszowie. Potem wraz z ewakuującymi się ze Lwowa aktorami Teatru Wielkiego zabrali się do Katowic. Już na Śląsku na świat przyszło pięcioro dzieci pani Marii. Gdy ostatnia córeczka skończyła 10 miesięcy, aktorka od razu rzuciła się w wir pracy. - Jak sobie dawałam radę? Mus to jest wielki pan. Jak się musi, to się musi. Wtedy ludzie inaczej podchodzili do obowiązków. Pralek automatycznych nie było, w nocy się pranie robiło - mówi.

Przez wiele lat Maria Kasprowiczowa związana była z Teatrem Nowym w Zabrzu. Zaczęła tu pracę od momentu powstania placówki w 1959 roku. Uwielbiała rolę Heleny w "Wujaszku Wani" Czechowa i księżnej Jorku w "Ryszardzie III" Szekspira. - Odpowiadała mi też rola w lekkiej, ale aktorsko trudnej sztuce "Hipnoza", za którą w 1985 roku otrzymałam Złotą Maskę - wspomina. Po 1989 roku, kiedy nastąpiły zmiany w naszym kraju zaczęła po śląskich szkołach występować z programem "Słowo o Ojczyźnie". Uważa ten okres swego życia za bardzo ważny. Maria Kasprowiczowa reżyserowała również spektakle kabaretu "Pacałycha", tworzonego przez członków Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich. Obecnie od kilku lat skupiła się na recitalach poezji lwowskiej. Swój ukochany Lwów odwiedziła dopiero po czterdziestu latach. - To były bolesne i serdeczne wrażenia. Znane i kochane miejsca zarazem swojskie i obce - wspomina.

Miłość do aktorstwa udało jej się zaszczepić mieszkającej w Zamościu córce Bożenie, która prowadzi z mężem teatr performance. Jej wnuk Sambor Dudziński zdobywa najwyższe nagrody na festiwalach piosenki aktorskiej. W lipcu ukaże się kolejny już tomik poezji pani Marii zatytułowany "Stukot serca". Na publikację czeka i ciągle się rozrasta kolejny zbiorek wierszy - "Krople zadumy". - To wiersze sentymentalne, o Lwowie, tamtych stronach, bo każdy tęskni do swej małej ojczyzny. I po prostu o życiu - mówi aktorka.

KATARZYNA MAJSTEREK

Artykuł zaczerpnięty z Życia Bytomskiego - www.zyciebytomskie.pl.

 
   
   
redakcja reklama kontakt