główna aktualności hydepark sport ogłoszenia puby gsm kino szukaj moje miasto
AKTUALNOŚCI archiwum zaproponuj sidebar SPORT hokej piłka MOJE MIASTO załóż konto przypominanie hasła regulamin faq OGŁOSZENIA twoje ogłoszenia dodaj ogłoszenie pokaż ogłoszenia szukaj w ogłoszeniach GSM ROZRYWKA puby kawiarenki internetowe hydepark widokówka film sztuki głosowania KULTURA bytomskie centrum kultury kino gloria kinoteatr bałtyk miejska biblioteka publiczna muzeum górnośląskie opera śląska śląski teatr tańca KALENDARZ dodaj wydarzenia MIASTO urząd miejski noclegi SZUKAJ
M E N U

Aktualności ogólne

Noclegi


W I A D O M O Ś Ć

Salowe bez pracy.

Logo Życia Bytomskiego.
Około 75 salowych pracujących w bytomskim Szpitalu Specjalistycznym nr 1 przy ulicy Żeromskiego dostało wypowiedzenia. Ich zadania przejęła prywatna firma wyłoniona przez dyrekcję placówki w drodze przetargu.

Firma weszła na teren lecznicy z początkiem czerwca. Wcześniej salowe zostały zwolnione i zgodnie z przepisami otrzymały należne odprawy finansowe. Miały one zgodnie z umową zawartą pomiędzy dyrekcją lecznicy a firmą szansę zatrudnienia się w nowej firmie. - Warunki, które nam zaoferowano okazały się jednak nie do przyjęcia - twierdzi jedna ze zwolnionych kobiet. - Za 9 dni pracy miałyśmy otrzymywać 140 złotych brutto. Z tej kwoty same miałyśmy odprowadzać składki ubezpieczeniowe. Rachunek był prosty - za cały miesiąc pracy na rękę dostałabym 330 zł. To śmieszna suma, zasiłek dla bezrobotnych wynosi więcej. Inna salowa też nie kryła wzburzenia: - Nie pracuję dla przyjemności, samodzielnie utrzymuję dwójkę dzieci i dla mnie liczy się każdy grosz. W podobnej sytuacji jest wiele osób. Część koleżanek zatrudniło się tu, żeby dociągnąć do emerytury, bo wcześniej wyrzucono je na bruk z innych zakładów pracy. Co my teraz poczniemy, z czego będziemy żyć?


Obowiązki salowych przejęła wynajęta przez szpital firma.

Zdjęcie: Wojciech Łysko


Na kontynuację pracy w nowej firmie zdecydowało się tylko 30 salowych. - Jesteśmy zaskoczeni tak małą liczbą chętnych, niektóre panie mogły być nadal zatrudnione - stwierdza dyrektor Tomczyk. - Z tego co wiem, wiele z nich kierowało się nie rzetelnymi informacjami, lecz plotkami, według których podobno miano je zwolnić zaraz po zakończeniu dziewięciodniowej umowy. Warunki pracy i płacy ustalał z salowymi nowy pracodawca. Z naszych informacji wynika, że otrzymały umowy na czas określony, a zaoferowane im warunki finansowe są porównywalne z tymi, które miały w szpitalu. Sprawa jest bez wątpienia trudna i bolesna, ale nasz szpital musi szukać oszczędności. Zastąpienie salowych firmą pozwoliło zatrzymać w kasie lecznicy 12 tysięcy złotych miesięcznie. W skali roku to ogromna suma.

(ton)

Artykuł zaczerpnięty z Życia Bytomskiego - www.zyciebytomskie.pl.

 
   
   
redakcja reklama kontakt