główna aktualności hydepark sport ogłoszenia puby gsm kino szukaj moje miasto
AKTUALNOŚCI archiwum zaproponuj sidebar SPORT hokej piłka MOJE MIASTO załóż konto przypominanie hasła regulamin faq OGŁOSZENIA twoje ogłoszenia dodaj ogłoszenie pokaż ogłoszenia szukaj w ogłoszeniach GSM ROZRYWKA puby kawiarenki internetowe hydepark widokówka film sztuki głosowania KULTURA bytomskie centrum kultury kino gloria kinoteatr bałtyk miejska biblioteka publiczna muzeum górnośląskie opera śląska śląski teatr tańca KALENDARZ dodaj wydarzenia MIASTO urząd miejski noclegi SZUKAJ
M E N U

Aktualności ogólne

Noclegi


W I A D O M O Ś Ć

Od żebraka do godunowa.

Logo Życia Bytomskiego.
Rozmowa z dyrektorem Opery Śląskiej Tadeuszem Serafinem.

- W Operze trwają ostatnie przygotowania do pierwszej w tym sezonie premiery. Będzie to dzieło spoza głównego kanonu operowego, nieznane jeszcze śląskiej publiczności. Skąd taka decyzja repertuarowa?
- Rok temu, wznawiając "Rycerza sinobrodego", zaprosiliśmy do tego przedsięwzięcia niemieckiego reżysera Wolfganga Weita. W czasie rozmów z nim padł pomysł, by wystawić kolejną pozycję z repertuaru nieco lżejszego, która na dodatek nigdy nie była grana w Operze Śląskiej. Pomyśleliśmy o operetce "Student żebrak" Karla Millckera. Kierownictwo muzyczne powierzyliśmy Antoniemu Dudzie, który zna dobrze to dzieło, a pan Weit realizował je kilkakrotnie na scenach w Niemczech. Wydawało mi się więc, że będzie to dobre sprawdzone rzemiosło niemieckie, zaadaptowane oczywiście do naszych skromnych warunków. O oprawę scenograficzną zadbała Barbara Ptak. Myślę, że nie należy bać się repertuarowych nowości. Nawet publiczność przyzwyczajona do pewnego klasycznego kanonu - chętnie ogląda rzeczy nowe, poszerzające wachlarz artystycznych propozycji.
- "Studenta żebraka" będzie można ocenić już na początku sezonu. A co przyniesie on jeszcze?
- Na marzec przygotowujemy premierę baletu "Don Kichot" w choreografii Henryka Konwińskiego. Natomiast w maju pokażemy "Borysa Godunowa" Modesta Musorgskiego. To już "ciężki kaliber", wielkie wyzwanie stanowiące - obok "Tanhusera" - szczyt możliwości naszego teatru. Chodzi o potężną inscenizację, wymagającą szerokiej obsady. To kolejna pozycja, która nigdy nie była grana w Operze Śląskiej - staramy się podejmować nowe trudne zadania, pokazywać te rzeczy, które od 1945 roku nie są znane bytomskiej publiczności. W tym wypadku, nie ukrywam, mierzymy siły na zamiary i - zobaczymy co z tego wyjdzie.



- Spróbuję zgadnąć: reżyseria i inscenizacja powierzona zostanie Wiesławowi Ochmanowi?
- Tak. Wydaje mi się, że doświadczenia Wiesława Ochmana ze scen całego świata będą jego atutem w przygotowywaniu tego dzieła w Bytomiu.
- Dotychczasowe realizacje Wiesława Ochmana pokazały, że pieczołowicie odczytuje on muzyczną warstwę dzieła. Jego reżyseria jest więc bardzo staranna, pełna pedanterii, ale bardzo dyskretna i klasyczna. Tymczasem o sukcesie "Tanhusera" zdecydowała wizyjność realizacji Laco Adamika, który nie wahał się sięgnąć po teatralne, współczesne, obce klasycznej operze, środki wyrazu. Czy nie obawia się pan, że reżyserska poprawność Ochmana w zetknięciu z monumentalnym "Borysem Godunowem" może przestać być atutem?
- Na temat inscenizacji zawsze można dyskutować. Laco Adamik jest równocześnie reżyserem teatralnym i telewizyjnym, więc przygotowując "Tanhusera" sięgnął po bardziej teatralne środki wyrazu. Jednak nie ulega wątpliwości, że Wiesław Ochman jest znakomitym artystą, w czasie swojej pracy współpracował z najwybitniejszymi operowymi reżyserami świata. Teraz daje nam całe swoje doświadczenie, jakie uzyskał na najlepszych scenach świata - zarówno wokalne, jak i aktorskie. Być może - na ten temat toczą się jeszcze dyskusje - Wiesław Ochman weźmie na siebie również odpowiedzialność za scenografię dzieła. W każdym razie czeka nas ogrom pracy i sam jestem ciekawy co z tego wyniknie.
- Opera Śląska obraca się jednak w dość wąskim kręgu realizatorów: Ochman, Konwiński. A jeżeli widzowie uznają, że to nużące?
- Ze względów ekonomicznych nie możemy przygotowywać pięciu albo sześciu premier w roku. Stać nas na dwie. I dlatego nie mogę ryzykować i powierzyć realizacji komuś nieznanemu. Realizatorzy sprawdzeni są przez publiczność szanowani i chętnie widziani. Dodatkową zaletą takich osób jak Maria Fołtyn czy Wiesław Ochman jest fakt, że sami są śpiewakami i mogą pomagać w przygotowaniu naszych solistów - takie rady bywają bezcenne. Poza tym proszę pamiętać, że w operze pojawiają się także nowe twarze. Autorską operę zrealizował u nas Lech Majewski, reżyserował również Tadeusz Bradecki. Sięgamy więc również po te osoby, które wcześniej nie były kojarzone z operą. Daje to często wyśmienite efekty. Jednak nasza publiczność lubi klasyczną operę i o tym musimy pamiętać, planując repertuar.

Rozmawiał:
MARCIN HAŁAŚ


Wiadomość zaczerpnięta z Życia Bytomskiego.

 
   
   
redakcja reklama kontakt