Ochotniczka jak słoneczko. Każda z nich kilka lat temu przeszła tę najbardziej dotkliwą dla kobiety operację. Wtedy przerażone i zagubione, dzisiaj pełne optymizmu, pogodzone z sobą i światem, jak dobre anioły pojawiają się przy łóżkach pacjentek po mastektomii. Ochotniczki-amazonki służą wsparciem, pomagają w walce z chorobą, w powrocie do normalnego życia.
- To było dla mnie jak grom z jasnego nieba. Miałam dopiero trzydzieści dziewięć lat - wspomina Danuta Bodora. - Guzka wykrył u mnie mąż. Guzek był mały, nie bolał, więc tym bardziej przeżyłam wstrząs, gdy okazało się, że pierś trzeba amputować. W momencie, gdy dowiedziałam się o tym od lekarza było mi wszystko jedno. Wiedziałam tylko, że operacja jest konieczna dla ratowania mojego życia. Szok pojawił się dopiero po przebudzeniu. Dotyk własnego ciała i uczucie, że nie ma piersi. Wtedy przychodzi prawdziwy ból. Dziś pani Danuta jest ochotniczką z bytomskiego Stowarzyszenia Amazonek "Ostoja". Od czterech lat pomaga pacjentkom Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 4, czyli byłego "Górniczego". Ze swoją chorobą pani Danuta uporała się dość szybko - zaledwie w pół roku. Najbardziej zależało jej na powrocie do pracy. Jest pielęgniarką. - Po operacji przeszłam wykańczającą organizm chemioterapię. Byłam zagubiona, nikt nie mógł mi pomóc, nikt nie potrafił powiedzieć, jak sobie radzić. W tym najbardziej dramatycznym momencie zaświeciło dla mnie słoneczko. Tym słoneczkiem była kobieta, która po operacji pojawiła się przy moim łóżku i powiedziała mi jak żyć. Była dla mnie żywym dowodem, że z rakiem można wygrać. Osoba, która pomogła mi przed laty, teraz siedzi obok mnie - pani Danuta wskazuje swoją koleżankę Janinę Trzcińską. Pani Janina, która jest dziś ochotniczką w szpitalu przy Batorego, przeszła operację mastektomii dziewięć lat temu. Niepokojące objawy zobaczyła już dwa lata przed operacją. Pewnego dnia postanowiła pójść do solarium. Wtedy rak dał o sobie znać. Na wynik badań czekała aż miesiąc. Po tym miesiącu okazało się, że konieczna jest mastektomia. - Moją chorobę przeżyłam strasznie. Wtedy wszystko się dla mnie waliło. Całe pół roku po operacji uczyłam się jakby na nowo chodzić, do dziś na samo wspomnienie łezka kręci mi się w oku - mówi. - Właściwie nie wiem, co by się stało gdyby nie pomoc męża i moich koleżanek amazonek. Ochotniczki: Janina Trzcińska, Danuta Bodora i Janina Balicka regularnie spotykają się w siedzibie Stowarzyszenia Amazonek "Ostoja".Zdjęcie: Tomasz Szemalikowski |
Trzynaście lat temu, kiedy operację przechodziła Janina Balicka, nie było jeszcze w szpitalach ochotniczek. W walce z chorobą pomogła jej rodzina: mąż oraz siostra. - Choć początkowo nie mogłam na siebie patrzeć, to jednak dość szybko siebie zaakceptowałam. Zaczęłam inaczej patrzeć na świat. Przecież są ludzie, którzy przeżywają większe tragedie niż ja. Sama potrafiłam podbudować się psychicznie. Pomogło też to, że nie zamknęłam się w sobie i czterech ścianach ze swoimi problemami. Choć zwierzałam się tylko zaufanym osobom, miałam dość szeroki kontakt z ludźmi - opowiada pani Janina. - Z perspektywy czasu w pewnym sensie zazdroszczę kobietom, które w dzisiejszych czasach mogą po mastektomii liczyć na wsparcie ze strony ochotniczek. Żaden bowiem lekarz ani pielęgniarka nie potrafią tak zmobilizować do walki z chorobą, jak druga kobieta, która przeżyła to samo. Za moich czasów ochotniczek nie było, musiałam radzić sobie sama. Wtedy wyznaczyłam sobie cel - pomagać i wspierać inne kobiety. Dać im to, czego ja nie otrzymałam - mówi. Od trzech lat Janina Balicka pracuje jako ochotniczka w Szpitalu Miejskim w Piekarach Śląskich. Dziś nikt nie potrafi uwierzyć, że te trzy - pełne optymizmu, werwy i zapału do życia kobiety kilka lat temu przeżyły dramatyczną operację. - Ochotniczka to kobieta pogodzona ze sobą, kobieta o silnej osobowości, która nie użala się nad sobą. Na pierwszym planie zawsze musi być pacjentka, której trzeba pomóc - mówi Janina Balicka. Do szpitala, mimo że kojarzy się im on zawsze z przykrymi wspomnieniami, wolontariuszki-amazonki zawsze przychodzą wypoczęte i pozytywnie nastawione do życia. Są żywym dowodem, że po mastektomii można odnaleźć się w świecie, można cieszyć się każdym dniem. Są swego rodzaju autorytetem. Pacjentkom służą poradami socjalno-prawnymi oraz z zakresu rehabilitacji. Doradzają, gdzie kobieta może kupić protezę. - Dobrze, że dziś można w tej kwestii liczyć na profesjonalną pomoc. Nie zapomnę, gdy przerażona jeszcze operacją pojechałam do Katowic po pierwszą protezę. Sprzątaczka myjąca w sklepie podłogę kazała mi pójść za parawan i coś sobie wybrać. Proteza była ciężka i twarda. Gdy wyszłam na ulicę, wydawało mi się, że wszyscy ją widzą, odruchowo ręką zasłaniałam pierś. To był prawdziwy szok - opowiada Danuta Bodora. Danuta Bodora została w ubiegłym roku najlepszą ochotniczką województwa śląskiego, Janina Balicka w tym roku uhonorowana została tytułem najlepszej wolontariuszki w bytomskim klubie amazonek. Janina Trzcińska to dwukrotnie wyróżniona ochotniczka. - Najważniejsze są ciepło i umiejętność słuchania. Kobieta zaraz po operacji czuje się samotna i opuszczona przez świat. Spokój w jej oczach jest dla ochotniczki największym podziękowaniem - mówi pani Danuta. - Satysfakcja, że udało się komuś pomóc, mobilizuje nas do dalszego działania - dodaje Janina Balicka. KATARZYNA MAJSTEREK Wiadomość zaczerpnięta z Życia Bytomskiego. |