Ekspertyzy trapią Dolinę.
Doświadczony narciarz uzna sztuczny stok w Dolomitowej Sportowej Dolinie na Blachówce za oślą łączkę, a dla laika będzie to sporej wielkości góra. Na temat tego, czy jazda na nartach po czynnej od grudnia trasie jest bezpieczna trwa dyskusja zapoczątkowana przez różniące się od siebie ekspertyzy dwóch grup GOPR-u.
Jurajska Grupa Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego z Podlesic zasugerowała, że stok z uwagi na uchybienia może być niebezpieczny. Zalecono więc, że do czasu usunięcia wskazanych nieprawidłowości góra powinna być zamknięta dla amatorów białego szaleństwa. Opinię tej treści nadesłano 27 stycznia do Urzędu Miejskiego. Właściciele Sportowej Doliny nic nie wiedzieli o przeprowadzonej tam inspekcji jurajskiego GOPR.
- Do wizji na terenie DSD zobligowały nas sygnały od narciarzy oraz dziennikarzy, którzy twierdzili, że na sztucznym stoku w Bytomiu dochodzi do wypadków, bowiem jest on niebezpieczny - twierdzi naczelnik Grupy Jurajskiej GOPR
Piotr Van der Coghen.
- Był to ponadto nasz obowiązek wynikający z aktualnego postanowienia Rozporządzenia Rady Ministrów. Pragnę zaznaczyć, że Grupa GOPR jest uprawniona do opiniowania, natomiast nie może wydać nakazu zamknięcia takiej trasy. Należy to do kompetencji Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego. Nie była to więc żadna kontrola, lecz jedynie rekonesans, podczas którego chcieliśmy się przyjrzeć jak ośrodek działa. Myślę, że gdyby podczas budowy stoku właściciele DSD poprosili nas o pomoc w zaprojektowaniu trasy, to sprawy by nie było. Zdaniem jurajskich GOPR-owców jednym z zagrożeń jest brak tras ucieczkowych przy wyciągu, co dla niedoświadczonego narciarza może być niebezpieczne.
Andrzej Rozalewicz, rzecznik prasowy DSD zapewnia, że stok był oficjalnie kontrolowany przez GOPR-owców z Beskidzkiej Grupy w miesiąc po wizycie specjalistów z Jury Krakowsko-Częstochowskiej.
- Jestem zaszokowany stanowiskiem ratowników z Grupy Jurajskiej. Przeprowadzili rekonesans nie informując o tym gospodarzy obiektu i swoją ekspertyzę dostarczyli dopiero pod koniec stycznia. Uważam takie zachowanie za naganne. W styczniu w Dolomitowej Sportowej Dolinie gościli zaproszeni przez nas specjaliści z Grupy Beskidzkiej GOPR, którzy wskazali kilka drobnych usterek, a następnie po ich korekcie wydali nam pozytywną opinię na temat trasy. Miłośników nart uspokoję informacją, że od 22 stycznia działa u nas oficjalnie 49. Stacja Ratownicza GOPR podlegająca jednostce w Szczyrku. Jest to dwóch wykwalifikowanych ratowników, którzy w razie potrzeby udzielą każdemu pomocy. Posiadamy również specjalistyczny sprzęt służący do udzielania pomocy poszkodowanym narciarzom, m.in. próżniowy materac, sanie do transportu rannych, a także szyny do unieruchamiania złamanych kończyn - wylicza Andrzej Rozalewicz.
Personel DSD zapewnia, że stok należy do najbezpieczniejszych w Polsce. W tym sezonie odnotowano tam zaledwie kilkanaście przypadków skręcenia nóg lub złamań kończyn, podczas, gdy na górskich stokach takich wypadków jest przeciętnie około 100.
Czy stok w Blachówce jest bezpieczny?Zdjęcie: Wojciech Łysko |
- Osobiście uczestniczyłem w kontroli bytomskiego stoku, który jest niewielkim wzniesieniem w porównaniu z górskimi trasami - twierdzi naczelnik Grupy Beskidzkiej GOPR
Jerzy Siodłak.
- Według mnie jest to bezpieczna trasa. W ciągu roku przeprowadzamy około 160 podobnych kontroli, więc nasza ekspertyza wydaje się wiarygodna. Moi koledzy są wykwalifikowanymi ratownikami wciąż podnoszącymi swoje umiejętności na kursach m.in. w Alpach. Moim zdaniem przedstawiciele GOPR-u z Jury Krakowsko-Częstochowskiej mieli dobre intencje, jedynie całej sprawie nadało się niewłaściwy rozgłos. Być może najwięcej żalu budzi fakt, że o swojej wizycie w Bytomiu nikogo oficjalnie nie poinformowali.Ekspertyza beskidzkich GOPR-owców trafiła na biurko wiceprezydenta Bytomia
Mariana Stajno.
- Nas jako gminę interesuje oficjalny dokument mówiący o tym, że stok jest bezpieczny. Ekspertyza przysłana ze Szczyrku jest więc dla nas wiążąca. Smutne jest natomiast, że zamieszanie zostało wywołane przez członków jednej i tej samej instytucji opierających się o te same przepisy, a jednak wydających różne opinie - powiedział nam Marian Stajno.
Kierownictwo DSD nie poprzestało na zaaprobowaniu opinii beskidzkich ratowników. Zamierza pozwać do sądu Grupę Jurajską GOPR, a także złożyć oficjalną skargę na ręce szefa GOPR-u
Jacka Dębickiego.
- Zostaliśmy zniesławieni i uważamy, że doszło do naruszenia prawa. Niedopuszczalne jest przecież, że ktoś prowadzi u nas kontrolę, o wynikach której dowiadujemy się w kilka tygodni później - twierdzi Andrzej Rozalewicz.
JACEK SONCZOWSKI
Wiadomość zaczerpnięta z
Życia Bytomskiego.