główna aktualności hydepark sport ogłoszenia puby gsm kino szukaj moje miasto
AKTUALNOŚCI archiwum zaproponuj sidebar SPORT hokej piłka MOJE MIASTO załóż konto przypominanie hasła regulamin faq OGŁOSZENIA twoje ogłoszenia dodaj ogłoszenie pokaż ogłoszenia szukaj w ogłoszeniach GSM ROZRYWKA puby kawiarenki internetowe hydepark widokówka film sztuki głosowania KULTURA bytomskie centrum kultury kino gloria kinoteatr bałtyk miejska biblioteka publiczna muzeum górnośląskie opera śląska śląski teatr tańca KALENDARZ dodaj wydarzenia MIASTO urząd miejski noclegi SZUKAJ
M E N U

Aktualności ogólne

Noclegi


W I A D O M O Ś Ć

Miłość w życiu i na scenie.

Logo Życia Bytomskiego.
W "Czarze Straussa" Bernadeta Maćkowiak-Pajdzik i Grzegorz Pajdzik tworzą zakochaną parę. W balecie Opery Śląskiej tańczą wspólnie od piętnastu lat. Poza uczuciem na scenie, łączy ich również miłość w życiu prywatnym.

Poznali się w szkole baletowej. Wtedy, jak podkreślają zgodnie - szczerze się nie znosili. Na szkolnym korytarzu nawet nie mówili sobie "cześć". Ona przyjechała do Bytomia z Kędzierzyna-Koźla. Rodzice przywieźli ją na egzaminy do "Baletówki", bo zachęciła ich do tego nauczycielka prowadząca kółko taneczne, do którego uczęszczała Bernadeta. Przyznaje, że początki nie były łatwe. - W internacie mieliśmy dwunastoosobowe pokoje, łóżka jak w szpitalu, codzienny reżim, przerażające noce. Ponadto nie byłam tak zdolna jak mąż. Do wszystkiego dochodziłam ciężką pracą - opowiada tancerka. On jest bytomianinem. W szkole podstawowej jako jeden z pięciu chłopców został wysłany na egzaminy do "Baletówki". Taniec szybko mu się spodobał. Już w dziewiątej klasie tańczył w operze partie solowe.


Bernadeta Maćkowiak-Pajdzik i Grzegorz Pajdzik w operowej garderobie...

Zdjęcie: Wojciech Łysko



Pod koniec szkoły przyszli małżonkowie zaczęli traktować się z nieco większą sympatią. Potem ona wynajmowała jeden z operowych pokoi. On po pracy zaczął wpadać na herbatę i obiady. I tak już zostało. Chodzili ze sobą aż trzynaście lat. Ślub wzięli dwa lata temu. Pierwszy duet zatańczyli w 1989 roku w "Śpiącej królewnie". Potem było szereg pierwszoplanowych partii, m.in. w "Dziadku do orzechów" Czajkowskiego i "Coppelii" Delibesa. Ona jest solistką baletu od szesnastu lat, on rok krócej. - W tańcu wszystkiego uczyliśmy się na własnych błędach i od siebie nawzajem - mówi Bernadeta.

Oboje przyznają, że wspólna praca i wspólne życie nie zawsze szły ze sobą w zgodzie. - Początkowo sytuacja była bardzo napięta. Problemy i pretensje z pracy przenosiliśmy na życie prywatne i roztrząsaliśmy w domu. Najtrudniej było przed premierami. Dojrzewanie do sytuacji, w której zamykając drzwi opery zostawiamy pracę w pracy i zapominamy o kłopotach zawodowych zajęło nam osiem lat - przekonuje Grzegorz Pajdzik. Bywało jednak, że teatralne próby kierowniczka baletu - Olga Kozimala-Kliś rozpoczynała od godzenia zwaśnionych Pajdzików. - Gdy tańczę z koleżanką, to miło i uprzejmie staram się jej wytłumaczyć czego oczekuję. W małżeństwie człowiek chce, żeby ta druga strona zrozumiała od razu - mówi Grzegorz.


... i na scenie

Zdjęcie: Tomasz Zakrzewski



Jak mówią nigdy nie było między nimi niezdrowej rywalizacji. - Może na początku, gdy byłem bardzo młody było trochę zazdrości, że kierownik baletu zwraca więcej uwagi na partnerkę. Obecnie już nie mam takich odczuć - deklaruje Grzegorz Pajdzik. - Nasza praca to mnóstwo wyrzeczeń. Dopóki dwa lata temu nie przyszedł na świat Wojtek, byliśmy prawdziwymi pracoholikami. W teatrze spędzaliśmy znakomitą większość czasu - opowiada Bernadeta Maćkowiak-Pajdzik. - Od kiedy pojawiły się zobowiązania rodzinne jest znacznie trudniej. Często nie ma nas nawet po kilka miesięcy w domu. Zdarzyło się, że syn pewnego razu na mój widok wykrzyknął: pani Becia przyszła - wspomina. Wojtek zaczął poznawać teatr już w pieluchach. - Ogląda próby i jest zabawiany przez nasze koleżanki z baletu. Niestety, bardzo mu się w operze podoba - żartuje Grzegorz.

- Zawód tancerza jest ciężki i obecnie w Polsce mało doceniany. Jednak to praca bardzo ciekawa i przynosząca bardzo wiele satysfakcji. Myślę, że gdybym zaczynał wszystko od nowa, to ponownie zdecydowałbym się na ten ciężki kawałek chleba - mówi Grzegorz Pajdzik. Pasje pani Bernadety nie odbiegają zbytnio od jej zawodu. Kocha bowiem muzykę poważną. - Chciałabym śpiewać sopranem, by móc wykonać "Traviattę" - mówi. Pan Grzegorz poza baletem interesuje się samochodami. - Gdybym nie był tancerzem, zostałbym mechanikiem samochodowym - uśmiecha się.

KATARZYNA MAJSTEREK


Wiadomość zaczerpnięta z Życia Bytomskiego.

 
   
   
redakcja reklama kontakt