Na kolegów nie doniosą.
"Sprawa radnego Piotra Buli" - tak można by zatytułować reality show toczące się od kilku tygodni na naszych oczach. Jego kolejna odsłona rozegrała się w minioną środę podczas sesji bytomskiej Rady Miejskiej. Niestety, nie przybliżyła nas ona do epilogu, ale raczej pokazała, że na happy end już nie ma co liczyć.
Przypomnijmy opisywane już przez nas fakty: radny Sojuszu Lewicy Demokratycznej Piotr Bula został w roku 2001 skazany przez sąd za poświadczenie nieprawdy. Według prawa w ciągu trzech miesięcy od momentu uprawomocnienia się prawomocnego wyroku bytomscy radni powinni stwierdzić automatyczne wygaśnięcie mandatu Buli. Tak się jednak nie stało, bo Bula nikogo nie poinformował o wyroku. Skazany zasiadał w Radzie do końca poprzedniej kadencji, głosował, a także pobierał diety. Wystartował też w ostatnich wyborach i znowu zdobył mandat.
W związku z tymi wydarzeniami opozycyjne Porozumienie dla Bytomia zażądało, by Rada specjalną uchwałą zobowiązała prezydenta miasta do powiadomienia prokuratury o przestępstwach, których zdaniem przedstawicieli tego klubu mieli się dopuścić sam Bula oraz przewodniczący Rady Miejskiej, także reprezentujący SLD
Jan Kazimierz Czubak. Według PdB pierwszy z nich między innymi bezprawnie zasiadał w Radzie i przez prawie rok pobierał nienależne mu diety. Z kolei drugi nie zwołał w ustawowym terminie sesji, na której stwierdzono by wygaśnięcie mandatu Buli, a tym samym umyślnie działał na szkodę gminy.
Podczas debaty nad projektem uchwały wybuchła awantura o mocy niespotykanej nawet jak na bytomskie warunki.
- Jeśli nie poprzecie naszego projektu, to jako radni uchylicie się od ciążącego na was obowiązku prawnego - przekonywał szef klubu PdB
Janusz Paczocha.
- Zmarnowano już tyle czasu, przewodniczący Rady wiedział o wyroku i nic nie zrobił. Komisja Rewizyjna Rady nie chciała nawet zapytać prezydenta, czy sąd powiadomił go o sprawie radnego Buli. Sam Bula też nie zgłosił faktu, iż został skazany, bo jak twierdzi było to dla niego krępujące. Tym samym co miesiąc bezprawnie pobierał z kasy gminy około 2 tysiące złotych. Nie można tego tak zostawić, a odciąganie rozstrzygnięcia w czasie naraża wszystkich radnych na szwank. Piotr Bula złożył rezygnację z funkcji przewodniczącego Komisji Kultury, ale radni jej nie przyjęli.Zdjęcie: Tomasz Szemalikowski |
Zdecydowanie przeciw uchwale zaprotestowali koledzy klubowi Buli:
- Mamy tu do czynienia z samozwańczym prokuratorem wyciągającym nieuczciwe wnioski, gdy czytam uzasadnienie do projektu PdB i nazwiska tych, co się pod nim podpisali mam wrażenie, jakbym włożył ręce do gnojówki - grzmiał Czubak.
- Rada Miejska nie jest od załatwiania tego typu problemów, skoro uważacie, że było przestępstwo, to sami zgłoście to prokuraturze. W podobnym tonie wypowiadał się inny radny SLD Lech Jadczak:
- W oczach inicjatorów uchwały widać iskierki nienawiści. Wam nie chodzi o dobro Rady, wy chcecie rozszarpywać rany i poniżać ludzi. Nadal prowadzicie kampanię wyborczą, bo zwietrzyliście szansę na utrącenie przewodniczącego Czubaka i prezydenta miasta z ich stanowisk. Moje ugrupowanie nie będzie donosiło do prokuratury na moich kolegów.Wniosek PdB upadł więc większością głosów. Podobnie zresztą stało się z kolejnym projektem zgłoszonym przez to ugrupowanie. Tym razem chciało ono, by Rada stwierdziła wygaśnięcie mandatu Buli z poprzedniej kadencji. Koalicja uznała ten pomysł za bezsensowny, ponieważ po zakończeniu kadencji wszyscy poprzedni radni i tak już stracili mandaty. Spektakl trwał jednak nadal, gdyż w kolejnym punkcie porządku obrad rajcowie mieli zdecydować, czy przyjmują rezygnację Piotra Buli z zajmowanego przez niego stanowiska przewodniczącego Komisji Kultury, Sportu i Rekreacji. Przypomnijmy, że wolę ustąpienia członek SLD zgłosił kilka tygodni temu, tłumacząc ją faktem, iż do bytomskiej Prokuratury Rejonowej wpłynęło dotyczące jego osoby zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Złożyła je grupa mieszkańców naszego miasta, twierdząca, iż Bula nielegalnie zasiadał w radzie i pobierał nienależne mu diety. Nad przyjęciem rezygnacji głosowano tajnie. Po podliczeniu wyników okazało się, iż 13 radnych nie chce takiego rozwiązania, a 10 je popiera. Bula wbrew swej woli zachował więc stanowisko. Po ogłoszeniu tej decyzji Rady głos zabrał Lech Jadczak. Ujawnił on, że przed głosowaniem w klubie SLD zarządzono dyscyplinę, a wszyscy jego członkowie - w sumie siedem osób mieli opowiedzieć się za przyjęciem rezygnacji Buli. Ktoś się jednak wyłamał, ponieważ można założyć niemal na sto procent, iż zagłosowało pięciu reprezentantów PdB. Sumując ich głosy i głosy SLD powinno więc wyjść 12, a nie 10 skreśleń za rezygnacją. Sytuacja najbardziej zaskoczyła samych rajców SLD. W końcu jeden z nich, Jan Kazimierz Czubak poprosił o głos. W swym wystąpieniu wprawiającym w osłupienie opozycję zasugerował Buli, by jeszcze raz złożył rezygnację z funkcji szefa komisji, a radni ją ponownie rozważą.
Rada nie złożyła w prokuraturze doniesienia o popełnieniu przestępstwa, ale zrobili to rajcowie PdB. W zeszły czwartek rano ich wniosek, oczywiście tożsamy ze zgłoszonym i odrzuconym wcześniej projektem trafił do bytomskiej Prokuratury Rejonowej.
(ton)
Wiadomość zaczerpnięta z
Życia Bytomskiego.