Niewypały w szkole.
12 pocisków spoczywało pod boiskiem przy placu Klasztornym.
Przez ponad 50 lat pod boiskiem Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr 6 przy placu Klasztornym spoczywała skrzynka niewypałów. Natrafił na nie przypadkiem woźny, kopiący doły pod sadzenie drzew. Saperzy, którzy zabezpieczali znalezisko są zdania, że mężczyzna miał sporo szczęścia. Jedno uderzenie kilofem w zawleczkę granatu mogło spowodować jego detonację.
Na niewypały natrafił woźny
Jan Białorudzki, który 22 kwietnia około godziny 18 wykopywał na skraju podwórka cztery dziury pod klony kuliste. Miały zostać zasadzone nazajutrz z okazji obchodów Dnia Matki Ziemi.
- Podczas kopania trzeciego otworu zorientowałem się, że ziemia jest tu bardziej miękka. Podejrzewałem, że może tamtędy biec kanalizacja z pobliskiego kościoła Świętego Wojciecha, więc starałem się kopać delikatnie. W pewnym momencie pod kilofem zgrzytnął metal i na łopacie wydobyłem na powierzchnię przerdzewiały ręczny granat - opowiada Jan Białorudzki.
Jan Białorudzki pokazuje miejsce, w którym znalazł niewypały.Zdjęcie: Wojciech Łysko |
Woźny natychmiast powiadomił o niewypale dyrektorkę ZSO nr 6
Małgorzatę Niewrzelę, a także policję i straż pożarną. Leżący na ziemi granat miał dwie zawleczki i wyraźną datę produkcji: rok 1942. Tuż pod nim w dziurze o głębokości 70 centymetrów znaleziono zbutwiałą skrzynkę z 12 pociskami kalibru 22 milimetry.
- Tego dnia przypadał ostatni dzień przerwy wielkanocnej - opowiada Małgorzata Niewrzela.
- Po przybyciu do szkoły natychmiast ewakuowaliśmy kilkoro bawiących się na boisku dzieci. Znalezione przez naszego woźnego pociski miały długość około 40 centymetrów. Teren został zabezpieczony przez strażaków oraz strażników miejskich, którzy stwierdzili, iż nie ma potrzeby ewakuacji mieszkańców okolicznych budynków. Teren boiska jest bowiem ze wszystkich stron otoczony murami szkoły oraz kościoła. Saperzy z patrolu minerskiego jednostki wojskowej z Lublińca zjawili się na boisku o godzinie 20, ponieważ wcześniej zabezpieczali niewypały znalezione tego dnia w Katowicach. Pociski i granat zostały załadowane do specjalnego pojemnika w wojskowym jeepie, wywiezione na poligon i zdetonowane.
- Nie pamiętam, aby w ostatnich latach w Bytomiu znaleziono groźne pozostałości z czasów wojny. Nie jest jednak wykluczone, że gdzieś niewypały jeszcze leżą. Dowodzi tego przypadek z placu Klasztornego - mówi kapitan
Adam Wilk, zastępca komendanta bytomskiej straży pożarnej.
JACEK SONCZOWSKI
Wiadomość zaczerpnięta z
Życia Bytomskiego - www.zyciebytomskie.pl.